Palermo i nasza pierwsza myśl ...Sycylia i mafia . Jechaliśmy z duszą na ramieniu .Grupa tego dnia była bardzo zwarta i...myśląca lecz nie do końca !.
To miał być dzień odpoczynku , relaksu i włoskiego słońca . Wszyscy byli uradowani lecz już po wyjściu z dworca kolejowego zobaczyliśmy niezliczoną ilość panów na swoich rumakach - niewielkich skuterach lecz bardzo zwinnych i szybkich .
Wiedzieliśmy od swoich znajomych z innych grup kolejowych , że właśnie te maszyny są przyczyną wielu nieszczęść ...wśród obcokrajowców . Panowie szybko i sprawnie podjeżdżają do potencjalnej ofiary , wyrywają torbę i jadą w siną dal !
Decyzja Norberta była szybka . Jedziemy autobusem nad morze .
Tam był spokój lecz może nie tak zupełnie błogi.
Pamiętam , że jedna z pań nie była zainteresowana pływaniem i zdecydowała ,że może nam popilnować dokumentów i reszty bogactwa !. Oj jaki to był błąd .
Obwiesiliśmy panią...Zosię ...niestety nie pamiętam imienia i poszliśmy w dal błękitu morza.
Ktoś zauważył , że zaczyna się kręcić kilka mężczyzn na plaży .
To nie byli turyści lecz miejscowi , przystojni czarni panowie ! .
Mogło się wydarzyć wielkie nieszczęście ...porwano by nam Zosię z całym majątkiem : dokumentów, pieniędzy i biletami na przejazd .
Mieliśmy tego dnia namiastkę sycylijskiej mafii lecz ...szczęśliwie i bez kłopotu zakończoną .
.