Kolejny dzień wędrówki za nami .W plecaku prospekty , widokówki, rolki kliszy fotograficznej i ….kamyk na szczęście z Wielkiego Kanionu Rzeki Kolorado.
Ruszamy w drogę powrotną.
Opuszczamy Kalifornię i przez Newadę jedziemy do Kolorado.
Temperatura powyżej 100 stopni Farenheita – trudno wytrzymać podczas postoju autobusu – żar z nieba!!! .
Pod koniec lata szleją tu potężne burze powodujące powodzie i pożary lasów.
Przekraczamy kolejny stan amerykański – Kansas.
W 1541 roku zawitała na te tereny wyprawa poszukiwaczy złota , 300 lat później pierwsi osadnicy zbudowali kolej , a Rosjanie rozsypali ziarno zboża , które przekształciło stan w obfity „ Kosz Chleba” .
Dzisiaj są to tereny o najwyższych zbiorach.
Miejscowość Kansas City leży na granicy dwóch stanów : Kansas i Missouri .
Z tarasu widokowego mieszczącego się w budynku Ratusza spoglądamy na miasto . W przewodnikach zapisano , że jest to miasto jazzu i bluesa . W niewielkim parku oglądamy pomnik wolności pamiętających bohaterów I Wojny Światowej. Zwiedzamy także centrum handlowe , a potem odpoczywamy.
Zmęczenie podróżą coraz częściej daje o sobie znać …musimy jechać według planu .
Miejsca na samolot zarezerwowane zostały w Polsce na określony dzień.
Kolejna noc w autobusie…o świcie wysiadamy w San Louis – miasto , które leży u zbiegu dwóch najpotężniejszych rzek Ameryki : Missouri i Missisipi .
Na terenie tego stanu przebiega także granica między pasmem „ pszenicznym „ a „ kukurydzianym „.
Spacerując po San Louis podziwiamy łuk wykonany ze stali wewnątrz którego znajduje się winda przewożąca turystów do okna widokowego.
Idziemy również nad brzeg Missisipi … gorączka …i słońce zmuszają nas do powrotu na dworzec autobusowy.
Wsiadamy po południu do autobusu , aby następnego dnia zobaczyć stolicę Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej .
.