Zatrzymujemy się na niewielkim parkingu przy szosie. Do klasztoru prowadzi droga ,idę może dziesięć minut.
Monastyr Motsameta położony jest wśród gór i zieleni .
W dole płynie rzeka Cchalcitela , która tworzy zakola, spiętrzenia. Mijam grupy turystów . Przybysze- turyści prowadzeni przez miejscowych przewodników zatrzymywani są przy punktach widokowych aby zrobić to „najpiękniejsze zdjęcie”. Gruzin wdrapuje się na skałki trzymając aparat i pstryka! Życzliwość? …Tak ! a także chęć utrwalenia to co najpiękniejsze w kraju.
Na teren świątyni można wejść w odpowiednim stroju. Przy wejściu są duże brązowe chusty ,które zakłada się na spodnie, spódnice. Głowa w kościele powinna być także nakryta tak jak stosuje się w kościołach prawosławnych.
Zespół klasztorny składa się z niewielkiego kościoła z kopułą, dzwonnicy oraz zabudowań mieszkalnych. Cały teren otoczony jest obronnym murem.
W kościele jest wiele osób przechodzących na kolanach przez specjalny otwór . Znajdują się w tym miejscu szczątki Św. Dawida i św. Konstantyna , którzy zostali skazani w VII wieku na męczeńską śmierć przez Marwana II za odmowę przejścia na islam .
W XI wieku król Bagrat IV odrestaurował świątynie .
Monastyr Motsameta w tłumaczeniu znaczy
Monastyr Męczenników. Każdego roku 15 października w klasztorze obchodzone jest święto.
Cały teren można przejść dookoła w „sekundzie” lecz obraz ,który zostaje w naszej pamięci robi wielkie wrażenie .
Należy tutaj także przyjechać gdy tylko nasze drogi prowadzić będą w te kierunki Gruzji.
To był ostatni punkt dzisiejszej wycieczki. Teraz już tylko powrót do domu . W samochodzie ktoś proponuje abyśmy w Kutaisi pojechali na wieczorny obiad. Czuję się zmęczona, nogi mnie bolą po „wspinaczce” na platformę widokową.
Marzy mi się natrysk …jogurt z bułką i pozycja horyzontalna choćby na godzinę a może i dłużej…
Na jutro zaplanowana jest kolejna wycieczka .
Pojedziemy nad Kanion Gachedili oraz zobaczymy Klasztor Martwili.
.