Długa uroczysta msza święta potem formowanie pielgrzymów do drogi oraz emocje wewnętrzne „podcinały” nogi.
Bałam się i wiem ,że tempo było bardzo ostre przede wszystkim dlatego aby jak najszybciej wszystkie grupy opuściły miasto .
Słońce , zmęczenie …tłumem , śpiewem , hałasem z mikrofonów i nową sytuacją .
Potem pierwsze postoje i bolące nogi …
Przerwy na trasie były co pięć – sześć kilometrów .
Trwały około pół godziny , wówczas na poboczu drogi pielgrzymi kładli swoje zmęczone ciała .
W trakcie przejścia przez miejscowości mieszkańcy wystawiali owoce , napoje .
Widok bardzo budujący a gdy słyszeliśmy oklaski to łzy same napływały do oczu.
Pierwszy dzień mojej pielgrzymi był bardzo długi i ciężki .
Po dotarciu do zakończenia trasy należało odebrać bagaż i według przydziału kierownika pielgrzymki podejść na nocleg .
Potem wieczorna toaleta i kolacja .
Byłam zbuntowana gdy po całodziennym marszu należało „jeszcze” iść na Apel Jasnogórski .
Chciałam odpocząć , poleżeć z nogami opartymi o torbę .
Pamiętam ,że byłam bardzo zmęczona.
.