Jest mi dosyć trudno napisać o mieście , w którym byłam może z trzy razy i za każdym razem tylko przejazdem wracając z Zakopanego . Ten przyjazd do Krakowa wiązał się z wylotem w dalszą podróż .
Przyleciałam porannym samolotem z Warszawy .
Połączenie z centrum Krakowa jest wspaniałe . Przejazd bezpłatnym autobusem do dworca Kraków- Balice i za 30 minut byłam już na pierwszym peronie Kraków Główny.
Pomyślałam a …Warszawa , Gdańsk czy Bydgoszcz jak „marnie „ ma rozwiązany problem dojazdów na lotnisko .
Autobusy, taksówki i olbrzymie korki w godzinach szczytu . Zostawmy może ten problem ważnym tego świata !...
Idąc z peronu weszłam do Galerii Krakowskiej i zupełnie pogubiłam kierunki .
Brakuje oznakowania wyjścia do dworca kolejowego . Stary budynek dworca prezentuje się okazale , został pięknie odnowiony i może zachwycić podobnie jak duży plac przed galerią .
Oczywiście sześć godzin to zbyt mało aby poznać uroki Krakowa. Postanowiłam ,że odwiedzę znane mi miejsca .
Zatrzymałam się pod gmachem Starego Teatru , który oddany został do użytku w 1893 roku. Ciekawostką jest , że to pierwszy budynek w Krakowie gdzie zainstalowano oświetlenie elektryczne . Gmach teatru zaliczany jest do najcenniejszych zabytków architektury teatralnej . Fasadę budynku zdobi napis „Kraków sztuce narodowej”. Wnętrze ozdobione jest freskami wiedeńskiego artysty Antona Tucha. Obok sceny znajduje się zabytkowa garderoba wielkiego aktora Ludwika Solskiego .
Doszłam do ulicy Floriańskiej aby spojrzeć na „galerię pod niebem” , która jest nieodłącznym obrazkiem z Krakowa .
Weszłam do Jamy Michalikowej . To kawiarnia literacka założona w 1895 roku a w 1905 roku rozpoczął działalność kabaret - Zielony Balonik. Do dzisiaj zachowały się meble z zieloną tapicerką , drzwi , lustra i witraże.
Ściany kawiarni zdobią karykatury . Odbywają się koncerty, recitale oraz noce poezji– swoje wiersze recytowali Czesław Miłosz i Wisława Szymborska .
Wchodząc w samo południe stwierdzam ,że mrok lokalu jest dla mnie przytłaczający . Pomyślałam ,że to nie czas na kabaretowe miejsce . Zwiedzających , jak i chętnych na kawę w słynnym miejscu było wielu . Słychać rozmowy grup turystów z Anglii , z Francji .
Doszłam po chwili na Rynek Główny miasta . Zobaczyłam w oddali Sukiennice i pomnik Adama Mickiewicza .
Przeszłam ku Bazylice Mariackiej . I na samym progu niespodzianka , aby wejść do głównej części przy ołtarzu kościoła należy kupić bilet . Podobnie żeby wykonać zdjęcia trzeba zapłacić pięć złotych .
Po raz pierwszy uczestniczyłam w otwarciu Ołtarza Wita Stwosza . Codziennie o godzinie 11.50 odbywa się ta piękna uroczystość . Kościół był oświetlony . Wrażenie przeogromne . Patrzyłam długo a potem zaczęłam robić zdjęcia…dużo zdjęć ! .
Poznanie bogactwa sztuki wymaga czasu , przygotowania i cierpliwości . Ołtarze , kaplice , malowidła i witraże to ogrom wspaniałych rzeczy. To co zobaczyłam mimo braku przygotowania olśniło mnie bez reszty . Pragnę zachować w swej pamięci „obrazy” Kościoła Mariackiego – na zawsze ! .
Pospacerowałam po olbrzymim placu , który jest sercem Krakowa .
Weszłam do Sukiennic , potem zatrzymałam się przy Kawiarni „Vis a Vis” gdzie lubił przychodzić Piotr Skrzynecki - założyciel w 1956 roku kabaretu „Piwnica pod Baranami „. Miejscem wieczorów autorskich , koncertów i jubileuszy jest piwnica w podziemiach Pałacu Potockich . Zrobiłam kilka zdjęć , odniosłam wrażenie ,że czas tutaj się zatrzymał .
Doszłam do Brackiej gdzie jest wiele kawiarenek . Chciałam odpocząć i poczuć smak… krakowskiej kawy.
Na zakończenie popatrzyłam na turystów , którzy zapewne przyjechali na dłużej i w duszy mej zawitała zazdrość ,że nie byłam w wielu tak ważnych miejscach .
Nie byłam na Krakowskim Kazimierzu … nie pospacerowałam Plantami nie byłam na Franciszkańskiej… nie byłam…
Widziałam zbyt mało aby powiedzieć ,że zobaczyłam Kraków !