Otwieram oczy - pada deszcz...jestem w Bergen !!!.
Myślę jednak ,że dwa dni z trzech były słoneczne i piękne .
W oczach mam jeszcze wczorajszy nocny powrót do hotelu . Ulice spokojne , bezpieczne i ciche .
Powrócę do Norwegii ...układam plan : Oslo , Bergen , Narwik i jeszcze dalej...
Opuszczamy hotel przed szóstą . Jest silny wiatr a deszcz jest litościwy . Dochodzimy do Dworca Autobusowego suche ! .
W oczekiwaniu na autobus ponownie Bergen pokazuje nam swoje oblicze . Deszcz pada niemiłosiernie !!!.
Autobus zabiera pasażerów i bez problemu dojeżdżamy do portu lotniczego .
Kontrola celna ...mój bagaż podręczny jest przeznaczony do szczegółowej kontroli. Pan pyta czy może otworzyć torbę ?
Oczywiście - odpowiadam i już wiem ,że ser za moment wyląduje w koszu !. Patrzę na celnika , on maca ...a ja wiem ,że to czekoladowy ser !. Spogląda na mnie i ...podziękował . Błysk w moich oczach był oznaką wielkiej radości !.
Może zapytacie dlaczego wiedziałam ,że problem będzie z serem ? Wolno zabrać ze soba do samolotu ale tylko do dziesięciu dekagramów . Miałam troszkę więcej .
Jeszcze tylko strefa bezcłowa i do samolotu . Punktualnie ruszyliśmy do Gdańska . Lot spokojny , nie zasypiam .
Jeszcze parę godzin i będę w Bydgoszczy .