Około czternastej powracamy do hotelu .
Dzień rozpoczęłyśmy około czwartej rano w Gdańsku . Jesteśmy także już głodne .
Jemy kanapki z Polski , spaghetti z… „Biedronki” popijając wszystko angielską herbatą. Odpoczywamy a po chwili zapadamy w sen . Zdajemy sobie sprawę ,że dzisiejszy dzień zakończymy następnego dnia . Chcemy zobaczyć białe noce .
Wymaga to …z mojej strony przygotowania. Jestem osobą , która wstaje bardzo wcześnie lecz gdy wieczorem mała wskazówka jest na cyfrze dziesięć to wiem ,że za parę minut kończę kolejny dzień. Nigdy nie byłam „nocnym Markiem” .
Dzień jest przepiękny . Wyprosiłyśmy ??? …przypadek ???
Wyruszamy na główny plac miasta , który zwany jest Torget . Rozciąga się przy samym nabrzeżu .
Jest tutaj wiele sklepów i restauracji . Podziwiamy olbrzymi rybny rynek z ladami na których znaleźć można wszystkie owoce morza . Przygotowanie posiłku odbywa się na miejscu . Jest bardzo dużo ludzi , ludzi którzy są smakoszami krewetek , raków , rekina i łososia i mogłabym wyliczać jeszcze długo…długo .
Są stanowiska z pamiątkami , owocami i kwiatami . Zatrzymuję się przy miodzie oraz słoikach z konfiturą . Pan tłumaczy mi ,że to owoc moroszki – to nasza malina o pomarańczowym zabarwieniu . Przysmak , który dodaje się do deserów. Jest to taki norweski owocowy rarytas . Pierwsza myśl , kupię lecz po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku ,ze nie mogę ryzykować . Mam tylko bagaż podręczny i mogę mieć problemy z wywozem norweskiego specjału.
Podejmujemy decyzję ,że jutro płyniemy aby zobaczyć fiordy.
Informacja turystyczna jest naprzeciwko Torget w pięknym okazałym budynku. Wnętrze zdobią wspaniałe malowidła .
Można tutaj otrzymać prospekty po Bergen , wymienić pieniądze na korony norweskie oraz kupić za dwieście koron dwudniowy kartę na bezpłatne przejazdy komunikacją miejską i wejścia do muzeum. Przed wyjazdem planowałam i prawie dokonałam zakupu wycieczki pod tytułem „ Norwegia w pigułce „ . Kosztuje około tysiąca koron i trwa cały dzień. Parę lat temu zwiedzałam , trasa jest fantastyczna . To przejazd pociągiem z Bergen do Myrdal aby dalej pojechać kolejką zębatą do Flam zatrzymując się pod wspaniałym wodospadem . Następnie jest wycieczka statkiem i oglądanie fiordu ,potem autobus po wzgórzach i serpentynowe urwiska. Trasa wycieczki kończy się ponownym przejazdem pociągiem z Voss do Bergen . Obawiamy się deszczowego dnia i wówczas pieniądze można zaliczyć do straconych !. Wycieczka kosztuje pięćset złotych a więc bardzo dużo .
Decyzja zapadła jutro płyniemy „Białą Damą” w czterogodzinny rejs po fiordzie .
Spacerujemy , potem siadamy w restauracji w porcie jachtowym .
Jest sobota …wszyscy są szczęśliwi ! . Z pobliskich jachtów dobiega muzyka , w oddali słychać szanty a w lokalach jest bardzo dużo ludzi . Siadają w grupach , piją piwo przegryzając orzeszkami, czasami ktoś pije wino ! .
Norwegia to bardzo drogi kraj – dzisiaj przekonałyśmy się po raz kolejny .
Wycieczka po fiordach to koszt czterystu koron a szklanka piwa to sześćdziesiąt koron !!!. …straszna cena ! . Widać jednak wiele osób ubawionych słonecznym napojem !.
Godziny płyną a ja upajam się widokami , muzyką i tym ,że jestem . Cieszę się bardzo , wspomnienia wracają …chwilami ogarnia mnie tęsknota… . Śpiewał kiedyś Leszek Długosz…”Nie ma nas” , "Jaka szkoda " !!! . Tutaj byłam kiedyś ...
Po chwili ponownie patrzę na słońce , które nie ma zamiaru przejść poniżej horyzontu . Godzina dwudziesta trzecia , północ …pierwsza…kolejny dzień ...jasno !!.