Mój pobyt w Londynie pomału dobiega końca .
Przeszłam wiele kilometrów każdego dnia . Wiem ,że zobaczyłam to co było …najważniejsze .
O poranku wyruszałam pieszo lecz do hotelu najczęściej powracałam już autobusem . Byłam zmęczona !.
Pogoda jak na Londyn była fantastyczna . Nie padało , nie było angielskiej mżawki …tak w sam raz na zwiedzanie.
Czy Londyn jest miastem do którego zatęsknię ?
Trudne pytanie …to wielkie miasto . Dla turysty to bardzo kosztowne miejsce . Należy poświęcić ponad sto funtów aby wejść do głównych obiektów . Komunikacja jest także bardzo droga czyli sumując wszystko zdecydowanie wybieram ponownie Rzym , Paryż a może Mediolan i Bergamo ?! .
Podczas tego pobytu doszłam do wniosku ,że nie byłabym wstanie opisać na blogu relacji „na żywo”… jak było , co widziałam …jak się podobało i jeszcze na koniec wkleić zdjęcia ! .
Jestem pełna podziwu dla tych wszystkich osób , którym to się udaje .
Gratuluję Danach , która tak wspaniale przez trzy miesiące zdawała relacje z Australii .
Moje uznanie dla Sheriffa , który przepięknie relacjonował słowem i obrazem wyprawę po Kalifornii .
Zachwyciła mnie – czubowna z Krakowa – która pisała o Azji chwilami trudnej i zaskakującej lecz pięknej .
Stwierdziłam w Londynie , że mogę pisać tylko wspomnienia …
Dziękuję za poświęcony czas , pozdrawiam
Małgorzata
2 maj 2011