Nasze krótkie i niespodziewane wakacje były początkiem kolejnych wyjazdów na zachód Europy.
Nie wydaliśmy zaoszczędzonych dinarów zostały w jugosłowiańskim domu a do Polski przywieźliśmy marki zachodnie , które z wielką życzliwością dał nam Pero.
Zaprzyjaźniliśmy się i przez długie lata kartki świąteczne krążyły pomiędzy naszymi rodzinami.
Powrót do Polski nie odbył się bez kłopotów .
Pamiętam ,ze samolot kołował nad Warszawą z uwagi na burzę i ulewę – nie było to przyjemne doznanie.
Po szczęśliwym lądowaniu należało przejść obowiązkowa odprawę paszportowa i celną.
Pamiętam jak na pytanie celnika co przywożę odpowiedziałam zgodnie z prawdą …granaty.
Myślę ,że dzisiaj nie zdobyłabym się na taki tekst !!!
.