Wczoraj opisałam nasz pokój a dzisiaj zapraszam na śniadanie.
Restauracja należy do małych jak na tak wielki hotel. Widocznie nie wszyscy goście wybierają opcję ze śniadaniem. My zdecydowałyśmy się na jeden raz- pierwszego dnia, oczywiście dyktowała to cena a wynosi osiemdziesiąt złotych od osoby. Dużo...bardzo dużo...
Miałam porównanie do różnych odwiedzanych hotelu oczywiście niższej klasy. Jedna rzecz mnie zaskoczyła – tylko – plaster miodu i możliwość skosztowania wprost do filiżanki.
Zmyślnie a reszta – mizernie – Bardzo skromny bufet serów i wędlin. Były naleśniki co cieszy zawsze wszystkich. Kawa i herbata bardzo dobra.
Z okien rozpościera się wyśmienity widok na park, plażę i pobliską zatokę.
Plaża ,która przynależy tuż do hotelu jest prywatna i tylko goście hotelowi mogą korzystać .
Są kosze i leżaki oraz bary restauracyjne. Obok restauracji jest sala klubowa gdzie odbywają się koncerty na harfie i fortepianowe. Tutaj można skosztować win polecanych przez barmanów oraz można wypić doskonałą kawę w cenie 18 zł.
W niewielkiej sali- dosyć ciemnej – pracują sobie osoby na laptopach więc pewno dlatego taki półmrok - są na ścianach umieszczone zdjęcia osób ,które gościły w murach hotelu. Dla jasności...osób bardzo ważnych! Aktorzy, artyści, dyplomacji, pisarze polscy i z całego świata. Ciekawa ekspozycja lecz powinnam poświęcić zdecydowanie więcej czasu.
Najbardziej wyróżniający jest hol – dosyć mały lecz z piękną kwietną ikebaną. Wygląda reprezentacyjnie.-podobało mi się. Można kupić drobiazgi hotelowe np. filiżankę, książkę czy widokówkę.
Ruszamy -taksówka czeka … za moment będziemy w Gdańsku.
Kocham to miasto i nie byłam kilka dobrych lat. Myślę w tym momencie o Starym Mieście o urokliwych kamienicach i o pięknym Dworze Artusa z fontanną Neptuna tuż obok. Długi Targ jest dla mnie najpiękniejszą starówką z całej Polski.
Można patrzeć i słuchać tłumu wycieczkowiczów. Nie bardzo lubię ogrom ludzi ale ta część miasta przyciąga rzesze obcokrajowców , młodzież szkolną i ...seniorów !
Skierowałyśmy się nad Motławę gdzie jak widać po przeciwnej stronie rzeki pobudowane zostały duże apartamentowce. Tu już prawie nie ma skrawka wolnego placu. Na dole są restauracje i bary oraz sklepy ze złotem Bałtyku.
Bursztyn jest na każdym rogu i prawie w każdym domu. Wyroby są piękne i wzbudzają wielkie zainteresowanie wśród bogatszej części turystów.
Przysiadłam sobie a Ewa „pobiegła” kupić podarki dla wnuka – ma 7 lat i prosił babcie o malutki statek „schowany” w butelce. Maks bo takie ma imię będzie w przyszłości marynarzem, żeglarzem a może budowniczym statków? Ciekawe zajęcia.
Drobiazgi kupione, zaopatrzenie na jutrzejsze śniadanie zrobione czas wiec do domu.
Jutro zmieniamy miejsce...nie , nie już nie lecimy nigdzie zostajemy w Trójmieście.
Wieczorem będzie atrakcja.
.