Zanim rozpocznę wspomnienie z podróży pozwólcie ,że wszystkich uspokoję.
Cały mój pobyt we Lwowie był bezpieczny i spokojny . Niestety w mieście grup wycieczkowych …jak na lekarstwo.
Mieszkańcy ubolewają . Turysta, wędrowiec czy pielgrzym we Lwowie to dowód zainteresowania zabytkami i pięknem .
Dodatkowe pieniądze dla właścicieli hoteli i restauracji oraz praca dla mieszkańców i przewodników . Usiadłam na ławce przy Operze , w rozmowie dowiedziałam się ,że życie bardzo trudne …,że emerytury są niskie a opłacenie mieszkania drogie .
Ciężkiego losu doświadcza Ukraina.
Po wyjaśnieniu jak było we Lwowie - powracam do trasy podróży.
Pociąg wyjeżdża o godzinie 6.25 z Bydgoszczy do Warszawy . Najszybszy z możliwych - tylko trzy i pół godziny. Podczas jazdy podana do wyboru kawa , herbata lub woda na koszt Firmy TLK to sukces . Lepiej się podróżuje .
W drugiej klasie tylko sześć osób !
Niestety udręką dla współpasażerów są telefony komórkowe . Kiedyś gdy dźwięk było słychać „obywatel” wychodził na korytarz . Dzisiaj pan,pani… nie wiem czy dyrektor , prezes, księgowa prowadzi naradę na łączach wprost z przedziału wagonu.
Uczę się na ponownie o wskaźnikach wzrostu , rentowności , zysku i stratach ale czy jest mi to potrzebne?
Litości o więcej kultury poproszę !. Chcę patrząc przez okno i słyszeć stukot kół wagonu !.
Dworzec Centralny i za chwilę autobus Nr 175 , który dowiózł mnie wprost pod drzwi lotniska.
Wylatuję około 12 godziny i mam dużo czas . Do kontroli bezpieczeństwa nie ma kolejek . Sprawnie i szybko . W hali odlotów patrzę na ludzi, słucham . Samolot startuje punktualnie i wypełniony prawie do ostatniego miejsca. Nie mam pojęcia ile mieszkańców Polski obrało Lwów jako cel podróży lecz ojczystego języka tym razem nie słyszę.
Z nutą niepokoju , zaciekawienia i wiary ,że wszystko potoczy się szczęśliwie lecę do nowego kraju… kraju za wschodnią granicą!. .