To był dzień pełen błędów organizacyjnych .
Pierwszym błędem było to ,że sądziłam ,że w ciągu jednego dnia uda mi się zobaczyć i zwiedzić dwie miejscowości : Antibes i Cannes .
Kolejnym błędem była decyzja jazdy autobusem numer 200 …no bo za jedno euro ! .
Największą pomyłką to wyjazd z Nicei zbyt późno .
Sądziłam ,że dwadzieścia kilometrów do Antibes to trzydzieści minut jazdy autobusem . Nic z tego .
To półtoragodzinna jazda w korkach i aż było przykro gdy minuty uciekały z planu dnia .
Jeżeli mogę doradzić to na tej trasie proponuję przejazd wyłącznie pociągiem .
Z dworca kolejowego Nice-Ville o określonej godzinie wyruszy pociąg aby za trzydzieści minut być w Antibes lub po godzinie w Cannes .
Antibes to miejscowość położona nad Morzem Śródziemnym .
Idąc w stronę morza należy zatrzymać się przy wielkiej hali targowej . To typowy targ prowansalski , gdzie codziennie rano można kupić miejscowe specjały – sery , ryby , owoce i warzywa lub kwiaty . Miniemy potem okazały budynek merostwa aby wśród wąskich uliczek dotrzeć do zamku . Budynek powstał w XII wieku . Dzisiaj znajduje się Muzeum Picassa , który w tym mieście tworzył swoje dzieła. Są także dzieła innych artystów : Hansa Hartunga i Anny-Evy Bergman . Muzeum czynne (oprócz poniedziałków) jest codziennie w godzinach od 10 do 12 i od 14 do 18 .
W tym mieście Nikos Kazantzakis napisał „Greka Zorbę „. Dzisiaj odbywają się w Antibes festiwale jazzowe .
Tuż obok zamku jest kościół Niepokalanego Poczęcia - niestety jest zamknięty .
Przechodzę dalej wzdłuż murów zaglądam w zaułki domów , uliczek . Tutaj w starej części miasta są kamienne kolorowe wąskie drogi prowadzące do małych kawiarni i restauracji .
Można zjeść wegetariańskie dzieła – naleśnik ze szpinakiem lub grzybami w przedziwny sposób zwinięty i upieczony. Powstaje placek niby pizza a o smaku jakże innym .
W tym mieście należy wstąpić na zielony "likier" zwany absynt . To wysokoprocentowy napój z XIX wieku z ziół i liści piołunu ,anyżu i kopru włoskiego , którym delektowali się artyści i pisarze.
Przez lata był zakazany z uwagi na zagrożenie dla zdrowia lecz od 2003 roku ponownie święci trumfy .
Bar Olive Oli serwujący likier o różnych odmianach znajduje się przy hali targowej.
Kieliszek absyntu kosztuje cztery euro i próbując należy pomyśleć o Van Goghu , który był smakoszem tego trunku .
Mój posiłek był inny - bardziej prosty . Bagietka z serem i pomidorem oraz sałatą …skromne lecz takie francuskie danie polskiego turysty …prawda?!.
Idę dalej aby za chwile przejść bramę w murach miasta i udać się do portu jachtowego.
Przystań należy do jednej z największych w Europie . Widzę różnej wielkości jachty z odległych krajów . Wielkie bogactwo na skrawku morza !.
Godziny mijają .
Oczekujemy dosyć długo na autobus .
Wiem ,że nie uda mi się zwiedzić Cannes tak jak bym chciała .
.