Nie wiem co czuli ludzie , którzy przybyli do Kopenhagi lecz wiem , że dla mnie był to czas ograniczony w zwiedzaniu miasta do minimum . Gdyby nie wyprawa promem , która była wielką atrakcja to tych dni nie zaliczyłabym do właściwie wykorzystanych.
Po wejściu na prom chodziłam po sklepach . Moje możliwości finansowe były bardzo ograniczone .
Pamiętam kupiłam kawę oraz …dużą półtoralitrową butelkę …perlistego szamponu jabłkowego! . To okres gdy w Polsce brakowało wielu podstawowych rzeczy i „ turystyczne” wyjazdy promem były wyprawami po kartony szamponów .
Podziwiałam operatywność lecz nie zazdrościłam . Wszyscy byli bardzo dobrze zorganizowani . Mieli sznurki , paski do pakowania perlistego skarbu . Wiedzieli ,że w Polsce uzyskają bardzo dobra cenę i za tydzień ponownie popłyną do Kopenhagi .