Nocowałam w hostelu o wspaniałej nazwie „Cudowny”.
To była prawda… poranne expresso to rozkosz podniebienia . Życzliwość i pomoc młodych ludzi pracujących w tym hostelu okazała się bezcenna. No bo oczywiście nie obyło się bez pewnych trudności .
Już będąc w Rzymie zadzwonił z Wenecji właściciel kwatery prywatnej ,że …nie możemy nocować w jego apartamencie .Poinformował, że przyczyną było złe zachowanie się turystów w poprzednich dniach i zniszczenie mieszkania. Prosiłam aby następnego dnia oczekiwał na nas i zaprowadził do nowego miejsca noclegu.
Przylot samolotu był zaplanowany na godzinę 18 a potem jeszcze należało dojechać około godziny do Dworca Autobusowego na placu Roma. Pan przesłał sms z nowym adresem i…jak się potem okazało na tym zakończyła się jego rola w Wenecji.
Pomoc obsługi z „Cudownego” hostelu była wielka - wydrukowano nam trasę i mapkę dojścia do nowego miejsca noclegu . Pamiętałam jednak ,że Wenecja to wąskie uliczki często zakończone kanałami czyli istny labirynt , który w nocy może okazać zgubny . Kłopot z noclegiem przysłaniała radość , nie było wiadomo co nas spotka za parę godzin???
.