Tego samego dnia dojechaliśmy także do Bergen .
To dawna stolica Norwegii. Miasto założone zostało w 1070 roku , później kilkakrotnie ulegało pożarom.
Dzisiaj to nowoczesne i prężne centrum przemysłowo-portowe.
Miasto ma zawsze coś do zaoferowania zwiedzającym o każdej porze roku .
Można kolejką zębatą pojechać na górę Floien .
Można wybrać się do domu Edwarda Griega lub zobaczyć największe w Norwegii akwarium .
Byliśmy na targu rybnym , który znajduje się w samym centrum miasta . Można tam kupić krewetki , raki i inne owoce morza.
Na innych straganach były piękne norweskie swetry , czapki i szaliki.
Zdecydowałam się na kupno kiełbasy z renifera aby najbliższych ugościć po powrocie do domu .
W Bergen najbardziej przypadł mi do gustu spacer po starej kupieckiej hanzeatyckiej dzielnicy Bryggen , która znajduje się na światowej liście dziedzictwa Unesco .
Pamiętam także ,że wjechaliśmy kolejką i tam po raz kolejny zobaczyłam olbrzymiego Trolla.
Zobaczyłam wspaniałą panoramę otoczonego siedmioma górami, które zatopione były we fiordzie.
Bergen często nazywane jest stolicą fiordów .
Jednak najczęstszym zdaniem , które kojarzy się z Bergen to : „pamiętaj parasol musisz nosić i przy pogodzie !”.
Tutaj jest najwyższa ilość opadów w ciągu roku…podobno codziennie pada .
Zdjęcia z Bergen jednak zaprzeczają mieliśmy słoneczny , piękny dzień ! .
W jednym ze sklepów kupiłam kolejne buty. Tym razem z firmy Ecco – wygodne noszone na turystycznych wyjazdach przez lata . Słyszałam od mamy mojej koleżanki ,że w życiu najważniejsze dla kobiety ( oczywiście poza mężczyzną ) są buty i kapelusze .
Jak widać przejęłam się bardzo tym zdaniem…choć o kapeluszach jeszcze nie myślę !!.
Ponownie powróciliśmy na nocleg do Voss pokonując ponad trzysta kilometrów.