Dojechałyśmy do Key West. Droga monotonna i może być stresująca dla osób ,które boją się wody, wąskiej drogi. Myślę,że to były cztery godziny z Maiami.
Nocleg wyszukałyśmy w przewodniku- to było skromne schronisko. Sale wieloosobowe.
W mieście widać było wielu mężczyzn przypominających Ernesta. Przyjęcie było w domu, koszt jak pamiętam około dwadzieścia dolarów.Był poczęstunek, wino i moc ludzi. Ciekawe to było...muzyka ,śpiew i biegające koty.
O tym wydarzeniu wcześniej czytałam i chciałam przeżyć te chwile. Podobało mi się... polecam. Dzisiaj także trwa zabawa!
Potem biegłam na koniec cypla aby zobaczyć zachodzące słońce. Pamiętam moc ludzi i burzę oklasków gdy słońce znikało za horyzontem.
Warto było przeżyć te chwile... te dni.
.