Pierwszy przystanek to restauracja .
Chcę spróbować „narodowej potrawy”.
Smażony ser w panierce oraz kluski z ziemniaków i bryndzy podane z boczkiem i ze śmietaną – polecane są we wszystkich informatorach turystycznych.
Dobrze ,ze posiłek mogę podzielić na dwie osoby. Później zamawiamy czarną i miętową herbatę. Zaskoczeniem jest ilość mięty w kubku ...to prawie pęczek zalany wrzątkiem . Podobno smaczna lecz jak dla mnie zbyt esencjonalna . Śmieję się ,że ile mięty to i tyle euro – ponad pięć ! A narodowe danie ...należy skosztować lecz mojego zachwytu nie było.
Czas zobaczyć miasto . Sobotnie popołudnie to odpowiedni moment . Atmosfera wakacyjna , widać wiele turystów – podoba mi się .
Idę bez celu – ot tak sobie !
Wspomnę ,że Bratysława liczy ponad 430 tysięcy mieszkańców. Miasto jest stolicą Słowacji i prawa miejskie uzyskała w 1291 roku. Ciekawostką jest ,że miasto graniczy z Węgrami i Austrią.
Zbliżając się do miasta widać zamek i tam skieruje swoje kroki jutro.
.