Do Lefkary przyjechałam przede wszystkim aby zobaczyć koronki .
Podobno w 1481 roku miasteczko odwiedził Leonardo da Vinci i oczarowany pięknem ręcznej pracy kupił obrus.Dzieło z Lefkary przekazał do katedry w Mediolanie .
Szkoła koronkarstwa została utworzona w 1889 roku. W oknach domów zamieszczone są stare fotografie hafciarek .
Widok kobiety przed domem czy sklepem to coś co porusza każdego.
Można fotografować bez obawy bo za moment zostaniemy poproszeni do sklepu ...aby tylko zobaczyć ręczne prace. Serwetki,obrusy,parasolki i firanki -różnorodność bardzo duża.
Jak już wejdziemy to „przepadliśmy” choć warto doznać takiego uczucia.
Zobaczymy wiele piękna a gdy będziemy chcieli wyjść to usłyszymy :” proszę kupić w błagalnym tonie” i co... oczywiście kupujemy !
Gdy ochłoniemy ,że udało nam się kupić ręcznie haftowaną serwetkę za pięć euro to dochodzimy do wniosku ,że to nie jest możliwe.
Za cenę kawy i loda to tylko może być maszynowy haft – lecz radość była . Pamiątka zostanie przywieziona do Polski !
Drugim bogactwem są wyroby ze srebra . Misterna i bardzo delikatna praca tworzona jest przez całe rodziny .
To prawdziwe dzieła sztuki dla znawców i wielbicieli tej formy. Gram srebra kosztuje tylko ...2 euro.
W kolejnym muzeum – Domu Patsalosa można zobaczyć wyroby srebrne i koronkowe - niestety tam już nie byłam.
Lefkara słynie jeszcze z produkcji słodyczy i o tym napisze w kolejnym rozdziale.
.