Malta to wyjątkowi kawalerowie.
Rycerze –Joannici sprowadzeni zostali do kraju w 1530 roku . Poświęcali się pracy charytatywnej i duszpasterstwu . Bronili miasta przed najazdem tureckim w 1565 . Zbudowali olbrzymią twierdzę aby chronić miasto przed atakiem nieprzyjaciela. Valletta była siedzibą Zakonu .Tutaj były oberże czyli domy dla rycerzy gdzie przyjmowano pielgrzymów i turystów.Jedną z nich widziałam z okna – to wielki pałac . Aktualnie jest budynkiem rządowym i siedzibą premiera.
Oznaką członków Zakonu – rycerzy ,kawalerów, dam i duchownych jest biały krzyż noszony na czarnym płaszczu . Zakon Kawalerów Maltańskich liczy na całym świecie około 10 tysięcy .
Idę dalej przede mną tuż przy Old Street widzę gmach teatru ,który wtapia się w ulicę.
Antonio Manoel de Vilhelma – Wielki Mistrz Zakonu Rycerzy Maltańskich sfinansował budowę teatru. Zbudowany został w ciągu dziesięciu miesięcy i ukończony w 1731 roku. Celem nadrzędnym było przekazanie rycerzom „uczciwej rozrywki” . Nad drzwiami teatru do dnia dzisiejszego widniej napis : „ ad honestam populi oblectationem” a znaczy „Ku radości Ludu”.
Narodowy Teatr Malty jest miejscem koncertów, recitali, dramatu i komedii, musicali, opery, wystąpień dla dzieci i festiwali artystycznych . Byłam zbyt późno i nie widziałam sali teatralnej .
Można zwiedzać od 9.30 do 16 .
Jak prezentuje się wnętrze zobaczyć można
TUTAJ Wyczytałam w przewodnikach ,że Teatr Manoel należy do trzech najstarszych teatrów świata.
Usiłowałam ustalić pozostałe dwa …niestety bez efektu. Może ktoś podpowie?
Kieruję się w stronę nabrzeża i nawet rozważam czy nie płynąć do Sliema aby w wieczornym słońcu utrwalić Valletta.
Dochodzę do smutnego wniosku ,że sprawdzone wygodne buty coraz bardziej stają się udręką.
Nogi już odmawiają posłuszeństwa.
Wybieram tym razem kościół i siadam w ławce o wyjątkowych „posłaniach” .
Prokatedra św. Pawła jest anglikańskim kościołem. Budowana w latach 1839-1844 w stylu neoklasycystycznym . Wnętrze jakże inne , surowe i proste bez zdobień ołtarzy.
W pobliżu jest dom z balkonami. Zielona ściana to obraz ,który staram się utrwalić tak aby pokazać piękno.
I prawie już kieruje się w stronę Ulicy Republika gdy zauważam
Kościół Karmelitów..
Zaprojektowany w stylu barokowym przez architekta G.Cassar. Jest piękny- wiele ołtarzy ułożonych owalnie dookoła świątyni. Sklepienie także może zaskakiwać. Dobrze ,że trafiłam tutaj.
Jest godzina 17 a może parę minut po.
Jestem głodna jak wilk!.
No teraz to już koniecznie …królik - specjalność Malty, sałata z oliwkami i owoce morza. Kraby, ośmiornice i homary nie należą do moich smaków. Ser owczy -Gbejna – to specjalność wyspy Gozo więc muszę na to danie poczekać… jeszcze!. Potem lody na deser i kawa. Poniosła mnie fantazja.
Wstąpiłam do pobliskiego bistro i angielska bułka z kurczakiem była moim obiadem. Dodatkowo w ramach uzupełnienia talerza podano pieczone ziemniaki z sosem czosnkowym. Wszystko bardzo dobre . Danie duże a cena 5 i pół euro pozwalałaby na powtórkę!.
Nie…nie tym razem!. Poprosiłam o herbatę …gorącą a pani pyta z …mlekiem?. Jest coś z wysp brytyjskich nie da się ukryć!. Wybrałam czarną gorzką!
Będąc w stolicy trzeba pooglądać pamiątki z kraju.
Są różne- zobaczycie na zdjęciach . Szukałam liści laurowych . Zbyt wiele kamieni tutaj…może gdzieś będą na trasie...
Kolejny raz byłam w Ogrodach Barrakka promieniach w słońca ,które chyli się ku zachodowi.
Powróciłam do hotelu około siódmej.
Chciałam odpocząć aby po zachodzie słońca przejść główną ulicą i pokazać na zdjęciach nocną Valletta.
Mój pobyt w stolicy dobiegał końca.
Niestety zmęczenie wygrało . Nogi mnie tak bolały jakbym wędrowała po górach i to wysoko …wysoko a potem w dół.
Dzisiaj szybko spać i odpocząć … jutro …napiszę co było dalej!
Zapraszam.
.