Spacer po Budapeszcie rozpoczynam od Vaci utca .
To miejsce spotkań turystów z całego świata . Tutaj co moment są restauracje i sklepy najdroższych firm .
Patrzę na fasady domów , podziwiam okna i balkony . Mijam sklep z pamiątkami z Węgier i dostrzegam… koty.
Fotografuję i utrwalam każdy krok wędrówki , jest bardzo ciepło .
W samo południe marzę o schronieniu w cieniu wielkiego parasola .
Wybieram najpiękniejsze miejsce , cukiernię pod nazwa obecną Gereaud Cafe .
Dzieje sięgają 1858 roku gdy Henryk Kuger założył kawiarnie aby potem sprzedać cukiernikowi ze Szwajcarii .
Potomkowie w 1945 roku opuścili miasto . Cukiernia została przejęta przez komunistyczne państwo i nazwana „ Vorosmarty Cafe” od nazwy placu przy którym się znajduje .
Dopiero w 1984 roku rodzina Gerberaud zdołała odkupić , wyremontować i ponownie stworzyć odpowiedni klimat na światową nutę . Do chwili obecnej wypieka się ciastka według starej receptury oraz „lepi „ pralinki , które można kupić w drewnianych pudełkach . Oglądam wnętrze , jest zachwycająco piękne i kojarzę ,że kiedyś zaglądnęłam na chwilkę a dzisiaj siadam , zamawiam kawę i kawałek węgierskiego tortu . Jest więc dużo lepiej …z moimi „finansami” .
W 2007 roku właściciele otworzyli Restaurację Onyx , która w 2011 roku zdobyła gwiazdkę Michelin .
Przyznacie sami ,że znalazłam się na wielkim węgierskim torcie piękna .
Tort taki sobie lecz kawa była taka jaką pamiętam od wielu lat .
Dalej moim celem jest Buda . Przechodzę do Placu Deak aby podjechać autobusem nr 16 kilka przystanków na Stare Miasto . Bilet kosztuje 370 forintów i można przez godzinę podróżować zmieniając środki lokomocji.
Czuję już atmosferę miasta a jak będzie w najpiękniejszej części o tym będzie za moment .
-------------------------------------------------------------
100 złotych to 6250 forintów.
...kawa plus ciastko około 3000 forintów
.