Autobus wjeżdża na Most Łańcuchowy i pokonuje długość prawie czterystu metrów .
Pierwsze połączenie dwóch brzegów Dunaju wykonano w latach 1839-849 według projektu angielskiego inżyniera W. Clarka . Konstrukcja jest piękna , majestatyczna i zakończona lwami .
Budapeszt to miasto lwów . Za chwilę wjazd w tunel , który wydrążony jest we Wzgórzu Zamkowym . Ta część miasta wpisana jest na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Jedziemy dalej , autobus „pnie się” serpentynową drogą w górę . Widzę Zamek Królewski w którym znajduje się Galeria Narodowa , Muzeum Historii Budapesztu oraz Biblioteka i Muzeum Historii Współczesnej .
Moim celem jest spacer uliczkami Budy , która jest pagórkowata . Stare uliczki raz wznoszą się w górę aby za chwilę odkryć kunszt miasta.
Świeci słońce , nie ma chmur i jest bardzo ciepło . Nagle uświadamiam sobie ,że byłam w tym miejscu ponad trzydzieści lat temu …nic się nie zmieniło …oprócz mnie !.
Dla Was - młodych ludzi , którzy zbliżają się do tej magicznej liczby w swoim wieku to wszystko co pisze może wydać się dziwne . Zapewniam Was ,że zwiedzając oprócz bolących nóg i zmęczenia czuję się tak samo jak każdy z Was .
Idę dalej . Piękna fontanna a na rogu budynku widzę kamienny posąg Pallas Atene , która trzyma w ręku herb Budy .
Ustawiony pośrodku placu barokowy pomnik Św. Trójcy wznieśli obywatele miasta w XVIII wieku po wygaśnięciu epidemii dżumy .
Znajduję się tuż przy Kościele Najświętszej Marii Panny zwanym powszechnie kościołem Macieja .
Początki świątyni sięgają XIII wieku . To miejsce koronacji królów węgierskich – ostatni koronowany to Karol I w 1916 roku.
Z zewnątrz najpiękniejszym szczegółem kościoła jest gotycka osiemdziesięciometrowa wieża .
Zniszczenia II wojny światowej usunięto dopiero w 1968 .
Wnętrze zdobi barwna ornamentyka . W chwili obecnej wykonywany jest remont posadzki .
Wstęp do kościoła jest płatny – około 1500 forintów podobnie jak i wejście na górną część Baszt Rybackich .
I to nowość dwudziestego pierwszego wieku . Dzisiaj na dole jest restauracja i grają czardasza …kiedyś wieczorem można było zejść do piwnic baszt , zjeść kolację i wypić tokaj .
Na dziedzińcu baszty stoi posąg konny Stefana I Świętego - założyciela państwa węgierskiego ( panował w 1001-1038 ) .
Baszty Rybaków ( kiedyś w średniowieczu był w pobliżu targ rybny ) to ulubione miejsce spacerów w dzielnicy Zamkowej .
Z tego miejsca jest wspaniała panorama całego Budapesztu . Widzę Parlament , Bazylikę Św. Stefana oraz w oddali Wyspę Małgorzaty .
Schody , wykusze , wieżyczki i tarasy w formie krużganków są mieszaniną neogotyku i neoromanizmu.
Projektantem był Friggyes Schulek , który w latach 1895-1902 na pozostałościach dawnego muru stworzył godne otoczenie dla kościoła .
Kontrowersje wzbudzał kiedyś budowany tuż obok nowoczesny hotel Budapest-Hilton .
Słyszę w oddali muzykę , to dźwięki czardasza .
Fotografuję przyległe ulice , odnowione domy i odpoczywających turystów .
Wiem ,że za moment wsiądę ponownie w autobus aby już w Peszcie wejść do jadłodajni. Nie! - dzisiaj pójdę do restauracji bo wersji z przed lat już nie spotkałam . Oczywiście jest masa barów i restauracji tureckich , włoskie …ba nawet japońskich . Zamówiłam gulaszową lecz to coś zupełnie nie przypominało smaku z mej młodości . To nie ten Budapeszt… gdy zupa była gęsta , ostra z kawałkami ziemniaków i mięsa . Myślę ,że źle trafiłam – bo to coś nie było nawet ostre a przecież Węgry to kraj pachnący papryką .
Z radością napiszę ,że na moja prośbę o wodę podano mi karafkę pysznego , zimnego „napoju” .
Woda zawsze była !.
Jutro celem będzie Dworzec Kolejowy Keleti a potem dalej lecz cały czas w granicach miasta Budapeszt .
.